Archiwum 12 października 2010


Spółdzielcza twierdza
Autor: bohomaz
12 października 2010, 23:57

 

 Czytając prasowe doniesienia o sytuacji w kłodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej nachodzą człowieka dziwne przemyślenia. Kilka tysięcy członków ponosi opłaty na rzecz Spółdzielni, której są członkami. Płacą więc na swoją własność. Z tych pieniędzy utrzymywany jest Prezes z Zarządem oraz Rada Nadzorcza. Za te same pieniądze, pochodzące od członków wspólnoty, wynajmowana jest ochrona podczas Walnego Zgromadzenia, aby tym członkom utrudnić udział. Wynajmowane są rzesze prawników, aby każdemu mającemu inne zdanie wybić je z głowy. Wydawany jest biuletyn mający na celu uśpienie spółdzielców i zapewnienie ich, że wszystko jest w należytym porządku. Władze Spółdzielni lekką rączką wydają na te fanaberie blisko 50 tys. złotych. Według mnie zachodzi tutaj odwrócenie ról. Zatracono proporcje, kto jest rzeczywistym właścicielem, a kto najemnym zarządcą w Spółdzielni. Członkowie zostają zepchnięci do roli maszynek wpłacających czynsz i mających siedzieć cicho.

Zupełnie inna sprawa, że taka sytuacja chyba większości mieszkańców Spółdzielni odpowiada. Z kilkutysięcznej rzeszy członków na Walne Zebranie zjawia się tylko ponad setka. Jakie to więc jest wymierne przedstawicielstwo? Dlaczego tak małe zainteresowanie jest we własnej sprawie? Spółdzielcy narzekają na opłaty za wodę czy ogrzewanie, ale żeby mieć realny wpływ na pewne sprawy to ich przerasta. Czy nie można kilka godzin poświęcić w sobotę dla dobra ogółu i jednocześnie swojego? Ja wiem, że prawo spółdzielcze jest mętne, że zebrania są długie, krzykliwe i męczące, ale taka jest cena demokracji i wolności wypowiedzi. Więc chyba lepiej zaistnieć, bo potem lepiej się śpi ze świadomością, że jest się aktywnym elementem reguł demokracji.

Cała nadzieja, że listopadowe Walne Zgromadzenie odbędzie się po sezonie grilowania, więc i frekwencja powinna być większa. Czego już teraz tysiącom członków Spółdzielni Mieszkaniowej w Kłodzku życzę.

Bajkowe Kłodzko
Autor: bohomaz
12 października 2010, 23:54

 

W kłodzku żyje się jak w bajce. Tzn. nie tak różowo, ale tak bardzo niesamowicie. Bo niczym w bajce o Kopciuszku, który stał się królewną, można z byle przeciętniaka samorządowego stać się wybitnym managerem z pensją grubo ponad przeciętną. Bo radni, niczym 40 rozbójników, gromadzą dla siebie najlepsze skarby dostępne w mieście, w postaci pracy w samorządzie, lub innych ulg i bonusów. Budżet Kłodzka przypomina bajkę Nowe Szaty Cesarza o nagim królu. Tłum wiwatuje w dzikim szale radości na widok czegoś .... czego nie ma. I tylko kilku chłopków – roztropków próbuje wołać, iż król jest nagi. Moje ulubione gondole wodne i powietrzne, niczym statki z powieści Juliusza Verna, niebawem będą zadziwiać oko mieszkańca i turysty. W nerwowy chichot wprowadziło mnie zdanie z pierwszej strony propagandowej gazetki Burmistrza. Dzięki wodnym gondolom zobaczy się Kłodzko z nowej perspektywy. Tak, ale perspektywy żaby. Czy w całym Ratuszu i sąsiednich budynkach nikt nie wyjaśnił Burmistrzowi (chłopina wszak siedzi we Wrocławiu lub jest w rozjazdach to może nie wiedzieć) iż z kanału Młynówki zobaczy się mniej niż z wędrując deptakiem wzdłuż wody. Jakież to atrakcje w tym Wodnym Świecie będą oczekiwać na spragnionych wrażeń turystów? Tego nie sposób przewidzieć. No może taka, że pierwsza stacja zaczyna się obok parkingu przy hotelu Marhaba. A czyje jest to królestwo, to już wszyscy dobrze wiedzą. I smerfy złośliwie donoszą, iż możliwy jest scenariusz przekazania biletów na łódki w ręce Gargamela – przepraszam - managera

A gdyby Burmistrz Bogusław Szpytma, niczym bajkowy Pinokio, wydłużał swój organ węchu przy każdym kłamstwie. To... jego nos mógłby połączyć obie twierdze drewniana kładką, bez potrzeby inwestowania w zbędne gondole. Przypominam za wikipedią, iż “kłamstwem mogą być także wypowiedzi zgodne z rzeczywistym stanem rzeczy, o ile autor przekazu nie ma świadomości tego faktu”. Oj nie ma on świadomości, nie ma Okłamał mieszkańców w sprawie parkingu przy Mickiewicza, w sprawie hotelu Gołębiewski, w sprawie zatrudniania fachowców, a teraz kłamie w sprawie sytuacji finansowej gminy. Bo specjaliści (nawet radni mający większe doświadczenie w samorządzie) są przerażeni obecnym rozpasaniem finansowym i brakiem perspektyw na zwiększenie dochodów. Nawet hasło reklamowe Kłodzka okłamuje. “Stąd wszędzie jest bliżej”. Wracając busem z Holandii musiałem się cztery razy przesiadać. Po aklimatyzacji i poczytaniu oraz usłyszeniu “niusów” z miasta, bliżej jest mi tylko do wzięcia nóg w troki i uciekania tam gdzie pieprz rośnie, lub tam gdzie raki zimują.