17 października 2010, 18:37
Władza obiecywała pochylić się nad problemem komunikacji w Kłodzku. A jak władza się pochyla to trzeba uważać po jakiej stronie stoimy, żeby się na nas nie wypięła. A mogło to być tak: Miały ruszyć z kopyta budowy dróg i rond. Zakurzyło, zadymiło, stanął Burmistrz Bogusław Szpytma w żółtym kasku na środku budowy. Niczym demiurg pierwotny. Wziął projekty i mapy do rąk. Splunął siarczyście, zakasał rękawy, wezwał podnóżek i był gotów do pracy. Podnóżek przybiegł usłużnie i zawinął się w rogala imitując stół do prac kreślarskich. Kilkoma pociągnięciami kreski Burmistrz zaznaczył nowe drogi do naprawy na mapie. Kreski trochę mu się rozjechały bo karta kredytowa była już nieco zużyta. Wytarł rękawem przykurzony nos. Bo na placu budowy się kurzy. Kichnął. Po kichnięciu na mapie pojawił się symbol gondoli. Owalny śluzowaty kształt i linia prosta łącząca dużą i małą. Twierdzę traf chciał. Przyjrzał się Burmistrzunio swemu dziełu. Pozioma kreska wydała mu się niezadowalająca. Pociągnął więc prostopadłą linię pionową względem pierwszej tworząc krzyż. W pełni zadowolony przeżegnał się i odetchnął. I tak powstała linia gondoli ... wodnej na kanale Młynówka. Inżynierom i ekonomom stojącym za plecami szefa kalkulatory grzały się do czerwoności, a liczby wyskakujące w okienkach miały więcej zer niż ... Nie, nie. Nie możemy tak źle o Radzie Miasta pisać. Podniósł Burmistrz do ust kubek kawy i z zaciekawieniem przyjrzał się pozostawionemu na mapie owalowi po kubku. Przyłożył go na chwile w inne miejsce. Powstał drugi owal. I tak Burmistrz zaprojektował dwa ronda. Dokonało się. Już tylko do roboty trzeba pogonić sztab marketingowców, pijarowców, promotorów oraz klakierów i sukces murowany. Tablice świetlne, plastykowe oraz papierowe krzyczały: Nie będzie w mieście wypadków, nie będzie korków, wszyscy kierowcy będą zadowoleni.
Dzień dzisiejszy. Rzeczywistość. Korki jak były tak są. Miasto jest zakorkowane w godzinach szczytu dokumentnie. Wyremontowane drogi w żaden sposób nie wpłynęły na ruch w mieście. Owszem jeździ się po nich miło i sympatycznie, ale haseł z reklamy nie zrealizowano. Nie te drogi wyremontowano chyba. Nie tam postawiono rondo gdzie trzeba. Czarnym punktem było skrzyżowanie Kościuszki z Daszyńskiego i Malczewskiego. I dalej jest. Ciężko jest włączyć się do ruchu i jest wyjątkowo niebezpiecznie. Blokuje się Wyspiańskiego. Z drugiej strony korki przez Korfantego po Warty. Problematycznych miejsc jest kilka. Każdy kierowca je widzi. Tak więc jeszcze przyjdzie nam poczekać. Nam kierowcom i pieszym. O ile wcześniej krew nas nie zaleje. Oby ewentualnie tylko w przenośni. Bo cos musi. Coś być musi, do cholery, za zakrętem.
Krzysztof OKtawiec